niedziela, 1 lipca 2007

W biegu

25.06
Kury pojechały, ostało się 400 sztuk na starym kurniku. Wyjechał tez obornik, a ja zaraz wyjdę z siebie, bo roboty od groma, młoda truje, że nie ma się w co bawić, matka się zastanawia, co robić dalej, a czas nas goni. Jak tak dalej pójdzie, to na pewno na drugiego się nie wyrobimy, chyba że rzucę moją pracę umysłowa w kąt i zajmę się jedynie fizyczną. Zawsze to jedna para rąk więcej... Z innej beczki... Projekty budynków inwentarskich, które wyszukiwałam od kilku tygodni, zdały się psy na budę. Matka doszła do wniosku, że jeszcze jeden rzut weźmie, a potem rezygnuje. Może będzie coś ekologicznego uprawiać albo wynajmie hale na magazyny.... Cóż, kolejne X godzin straconego czasu. Ale przynajmniej się dowiedziałam, jak powinien wyglądać nowoczesny projekt obory z pomieszczeniem do udoju typu rybia ość. Nie wiem, po co mi to ma być potrzebne, bo matki, którą koty terroryzują, nie wyobrażam sobie jako hodowcy bydła, ale czas pokaże. Zawsze mam gdzieś projekt owczarni, może go sobie przerobić na budynek do hodowli kóz miniaturek, z nimi powinna sobie poradzić.

26.06
Byłam w Łodzi. Tak na chwilę, byle tylko wysłać teksty, które zdążyłam napisać. O dziwo, droga w obie strony zajęła mi raptem 2,5 godziny, co mogę uznać za osobisty sukces. A potem znów standardowy kierat: nakarmić kury, na które nadal nie ma kupca, posprzątać po radosnej twórczości młodej, napisać kilka kolejnych tekstów, pomóc przy sprzątaniu hali, ogarnąć trochę na terenie. Oczywiście wszystko na raz, więc już na wiadomościach zaczęłam przysypiać. Z ciekawostek okazało się, że Runciter odkrył Gapę. Tak zupełnie przez przypadek, bo wparował do kuchni, gdy Gapcia akurat spała, więc nie zdążyła ewakuować się za kuchenkę. Pół godziny później razem z Nati obserwowałyśmy, jak dwa kociaki udają, że zamierzają się porozrywać na strzępy. Sielanka trwała krótko, przyszła Perła i rozgoniła towarzystwo. Potem przyszedł Jango i pogonił Perłę. Potem ja pogoniłam Janga. Potem matka pogoniła mnie, bym zajrzała do kur i sprawdziła im wodę.

Brak komentarzy: